Arboretum Szkoły

Jak się zaczęło

Myśl stworzenia szkolnego Arboretum padła gdzieś na przedwiośniu roku 2000, na zebraniu zespołu, zgromadzonego przez Izabelę Dzieduszycką dla stworzenia koncepcji Szkoły Wyższej Przymierza Rodzin w Warszawie, wtedy jeszcze pod nazwą Akademii Nauczycielskiej. Pomysłodawcą był fizyk, profesor Jerzy Ginter. Ja się do tego zapaliłem i zacząłem działać. Jedynym dostępnym terenem było obrzeże zespołu boisk Szkoły Przymierza Rodzin im Jana Pawła II. Zwróciłem się więc z tym projektem do dyrektorki Szkoły, Elżbiety Guzickiej. Uzyskałem jej - bardzo przychylną – akceptację i jeszcze tej samej wiosny zostały posadzone pierwsze drzewa.

Trudności były różnorakie. Wiele gatunków drzew – na przykład brzoza omszona – nie jest hodowanych w szkółkach. Można je uzyskać, wykopując w terenie, ale należy to robić, gdy drzewa są bezlistne, i w tej sytuacji rozpoznać gatunek, jak i to, czy wybrane drzewko nie jest przypadkiem mieszańcem. W szkółkach dostępna jest wielka mnogość drzew i krzewów, ale z reguły nie są to gatunki naturalne, które powinny się znaleźć w Arboretum, tylko rozmaite odmiany hodowlane. Na dodatek wiarygodność oznaczeń drzewek znajdywanych w handlu bywa nader wątpliwa. Ponieważ teren jest ogrodzony dość symbolicznie, problemem są kradzieże i wandalizm. Dla przykładu: dziś rosnący miłorząb jest trzecim z kolei, posadzonym w Arboretum. Tak samo jest z limbą. Dla bezpieczeństwa cisów, które są szczególnie łakome, założyłem żywopłot z dzikiej róży w kształcie pierścienia i w jego wnętrzu dopiero posadziłem cisy. Ten pierścień dzikiej róży należy zlikwidować gdy cisy wyrosną ponad zagrożenie, zapewne około roku 2025.

Prace ogrodnicze w absolutnie przeważającej większości wykonałem własnoręcznie, włącznie z noszeniem dziesiątków wiader wody, gdy trzeba było ratować drzewka podczas suszy. Część drzew przywiozłem z terenu. Część drzew, wszystkie nawozy i specjalną ziemię kupiłem za własne pieniądze. Część otrzymaliśmy w darze od różnych osób i instytucji – między innymi jabłoń, gruszę, trześnię i cis ze szkółek Kampinoskiego Parku Narodowego, a wiele gatunków z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Jego dyrektorka, Dr Hanna Werblan – Jakubiec oraz inne osoby chętnie służyły wszechstronną radą oraz swoją wiedzą przy ustalaniu rozpoznania gatunków.

Plan Arboretum nakreśliła Ewa Zygierewicz, uczennica Szkoły w latach 2000-2005 (wtedy jako Ewa Traczyńska).

Założenia

Założeniem Arboretum było zgromadzenie pospolitych drzew i krzewów krajowych, oraz tych obcych, które są bardzo pospolicie sadzone w Polsce oraz / albo zdziczałe. Ograniczyłem się do gatunków w jakimś znaczeniu najważniejszych. Dlatego na przykład z krajowych brzóz w Arboretum znalazły się tylko brzoza brodawkowata i brzoza omszona, a z wierzb tylko iwa, wierzba biała i wierzba krucha. Natomiast wiązy, klony i dęby są reprezentowane w komplecie.

Układ systematyczny i nazewnictwo w zasadzie są według: Włodzimierz Seneta, Jakub Dolatowski, Dendrologia. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000. Cytaty z tego źródła są oznaczone „(S/D)”.

Odstępstwem od tej zasady są niektóre polskie nazwy, będące w powszechnym użyciu, utrwalone w polskiej poezji, które jednak nie znalazły uznania botaników.

Co dalej

Rzecz taka jak Arboretum, nigdy nie jest zakończona. Zawsze wymaga ochrony, opieki i pielęgnacji. Może być uzupełniane. W 2011 roku część drzew wyrosła na tyle, że od zwykłych zagrożeń są już bezpieczne (nie licząc człowieka z siekierą). Wiele – mam nadzieję – osiągnie ten stan za 3 – 4 lata. Niektóre, i to bardzo cenne, dopiero w tym roku zostały zasadzone

Tomasz Umiński

Pliki do pobrania